O milczących dzwonkach, ocenach które nic nie mówią o uczniu oraz idei Budzących Szkół z Jolantą Handziuk, dyrektorem Szkoły Podstawowej nr 3 rozmawiała Hanna Blokesz-Bacza.
Hanna Blokesz-Bacza: Kończy się rok szkolny, który okazał się wyjątkowy, bo w większości realizowany zdalnie. Z jakimi trudnościami szkoła musiała się zmierzyć rozpoczynając ten rok.
Jolanta Handziuk: W pierwszej kolejności musieliśmy opanować platformę do nauki zdalnej. Aktualnie korzystamy z Microsoft Teams. Jest to bezpieczna aplikacja. Osoba z zewnątrz ma problem żeby wejść. Z internetem daliśmy sobie radę, bo większość nauczycieli pracowała z domu. Konieczne było uzupełnienie niedoborów sprzętowych zarówno u nauczycieli, jak również wśród uczniów. W sumie wypożyczono 19 laptopów. Wychowawcy na bieżąco pytali rodziców i uczniów czy mają potrzeby, by sprzęt wypożyczyć. Niektórzy chętnie korzystali, byli też tacy, którzy się bali że dzieci zniszczą komputery.
HBB: Szkoła w ubiegłym roku wzbogaciła się o zupełnie nowe laptopy do pracowni komputerowej.
JH: Tak. Jedne komputery otrzymaliśmy w związku z pandemią i programem „Zdalna szkoła” i „Zdalna szkoła +”. Ale wzięliśmy też udział w konkursie OSE NASK. Dzieci miały narysować plakat o bezpiecznym internecie. Wysłaliśmy zgłoszenie i znaleźliśmy się na liście zwycięzców. Wygraliśmy 16 laptopów z szafą ładującą i oprogramowaniem chroniącym.
HBB: Co zmieniło się w szkole oczywiście oprócz sprzętu.
JH: Zmieniliśmy metody nauki. Na pewno poszliśmy z duchem czasu. Od nowego roku szkolnego trzeba było zaprzyjaźnić się z nowymi technologiami. Odbywały się liczne szkolenia, nie tylko z Teamsów, ale również z aplikacji ułatwiających współpracę z dziećmi, prowadzenie lekcji itp. Stron i podpowiedzi było mnóstwo, ale zmienić musieliśmy także mentalność. To jest duży przeskok, bo do szkoły, która była już raczej nie wrócimy. To jest jednak krok naprzód.
HBB: Czy to dobry krok?
JH: Wydaje mi się że tak. Gdyby nie on, to wielu z nas nie potrafiłoby nawet pracować w chmurze, a dziś to dla nas prosta sprawa. Kadrę mamy raczej młodą, ale nasza nauczycielka, która jest emerytką, też sobie świetnie poradziła. Na początku trochę ją to kosztowało pracy i czasu, ale ostatecznie te zajęcia też zaczęły bardzo fajnie funkcjonować.
HBB: Jak konkretnie zmieniły się metody?
JH: Aktywizujące. Zajęcia częściowo były prowadzone na zasadzie odwróconej lekcji. Dzieciaki musiały wcześniej coś przygotować, a potem ich wiedza była weryfikowana, sprawdzana. Człowiek był w stanie się rozwijać jeśli tylko chciał. Oczywiście tradycyjnie też można było prowadzić zajęcia, ale wiele osób próbowało wprowadzać nowocześniejsze metody.
HBB: Jak na te nowości reagowały dzieci?
JH: Dzieci się szybko uczą i szybko się przystosowały do tej sytuacji. Co tydzień sprawdzaliśmy ich odbiór w trakcie spotkań zespołów wychowawczych. Rozmawialiśmy o tym, czy dzieci mają jakieś problemy, chcą coś zmienić, udoskonalić, czy odpowiada im liczba godzin w tygodniu. Sporadycznie zdarzały się jakieś uwagi i staraliśmy się do nich dostosować. Tak samo było z rodzicami. Były zebrania i konsultacje.
HBB: W trakcie pandemii zaczął silnie funkcjonować nurt budzących się szkół. Tę szkołę też ta idea zainteresowała. Co ona oznacza?
JH: Tak, to idea, która bardzo mi leży na sercu i mocno się z nią integruję. Sprzedaję po kawałku pomysły jak ta budząca się szkoła powinna wyglądać. Chodzi o to, żeby wyjść dzieciom naprzeciwko, nie pracować tylko tradycyjnymi metodami. Większy nacisk kładziemy na relację, niż na nauczycielską rację. Ważne by było mniej stresorów.
Początki budzących się szkół to np. rezygnacja z dzwonków. To mały krok, ale my też zrezygnowaliśmy z dzwonków. Nie wszyscy byli przekonani, ale po tygodniu powiedzieli,że jest fajnie. Nie ma stresu, nie ma spięcia,a wszyscy pilnują czasu. Były obawy, że człowiek na dyżur się spóźni, ale już nie ma takich obaw.
HBB: A co z ocenami. Wystawiacie tradycyjne – cyfrowe?
JH: W budzącej się szkole chodzi o to, by ocenianie było specyficzne, tzn by była informacja zwrotna, a nie tylko cyferki. I też tego powoli próbujemy. Opór rodziców wiemy że będzie, bo rodzic chce wiedzieć na jaką ocenę dziecko zasługuje. Ocena nie jest jednak tak istotną rzeczą. Może niestety być niesprawiedliwa. Ocenianie np. interpretacji tekstu, recytacji wiersza, przewrót w przód, to jest subiektywne. Ważne są też starania dziecka, to warto docenić.
To jest też praca projektowa i łączenie w ramach projektu kilku przedmiotów. Staramy się pracować na kompetencjach kluczowych. Kompetencje to priorytet ministerialny, ale jest też to bardzo ważne, bo cała UE na tym pracuje. Jeśli chcemy nadążać to powinniśmy w tym kierunku uderzać. Niektóre kompetencje rozwija się łatwiej, a o inne trzeba bardziej zahaczyć. I tu pomagają projekty. Dzieci muszą nauczyć się uczyć, a nie tylko nauczyciel ma przekazywać wiedzę. Uczymy np. ochrony praw autorskich. Dużo się dzieje i myślę, że to też z powodu pandemii. Człowiek był zmuszony zmodyfikować dotychczasowe myślenie.
HBB: To wszystko jest jednak procesem i trzeba włożyć dużo pracy, żeby przetrwało ten proces. A tu w szkole dobre praktyki zostaną?
JH: Ja myślę że tak. Nie ma sprzeciwu grona pedagogicznego. Nowy rok to jednak jest wielka zagadka. Życzyłabym sobie i nauczycielom, rodzicom, uczniom, by wróciła normalna, stacjonarna szkoła.
HBB: Tymczasem życzymy udanych wakacji
JH: Dziękuję