O pierwszym spotkaniu z mieszkańcami w sprawie samodzielności Pszowa, pierwszych krokach nowego miasta i aktualnych skutkach tej decyzji Hanna Blokesz-Bacza rozmawia z Janem Zemło, członkiem zarządu powiatu wodzisławskiego.
ARTYKUŁ UKAZAŁ SIĘ W GRUDNIOWYM WYDANIU GAZETY SAMORZĄDOWEJ "PSZOW.PL"
Hanna Blokesz-Bacza: Mija 27 lat od momentu, w którym mieszkańcy zdecydowali o odłączeniu Pszowa od dużego wówczas Wodzisławia Śląskiego. Cała procedura trwała dwa lata i w 1995 r. odbyły się pierwsze wybory samorządowe w Pszowie. Pan był inicjatorem tego pomysłu.
Jan Zemło: Będąc radnym Rady Miejskiej w Wodzisławiu, byłem odpowiedzialny za Pszów, Kokoszyce, Zawadę i Krzyżkowice. W tamtym czasie były to dzielnice Wodzisławia. Moim zadaniem było ściągnięcie pieniędzy na realizację inwestycji właśnie w tych dzielnicach. Ale niestety nie udawało się. Powiedziałem wówczas oficjalnie, że jeśli nie będzie pieniędzy dla Pszowa to będziemy zmuszeni iść śladami Rydułtów. Rydułtowy odłączyły się jako pierwsze od Wodzisławia Śl. Wówczas wszyscy uważali, że to mrzonki. Ja jednak byłem przekonany, że to się uda.
Któregoś dnia zwołałem zebranie z mieszkańcami i dałem im dwie propozycję: Pszów zostaje w Wodzisławiu Śl. jako jedna z dzielnic lub dąży do samodzielności. Od razu zrobił się szum, ktoś z sali wstał i powiedział, że nie chce o tym słuchać. Jeżeli nie jest pan zainteresowany – powiedziałem – to nikt tu pana nie trzyma. Na te słowa rozległy się brawa, bo pozostali mieszkańcy byli za tym, by utworzyć Grupę Inicjatywną, która miała zająć się procedurą rozdzielenia miast.
Początkowo to ja stanąłem na czele Grupy. Potem przewodnictwo przekazałem Ryszardowi Zapałowi. W czerwcu 1993 r. złożyliśmy wniosek do wodzisławskiego magistratu o zamiarze odłączenia Pszowa, który spotkał się z akceptacją Rady Miejskiej. Przyszedł wówczas do mnie radny Jacek Skupień z Marklowic i zaproponował, że poprze naszą inicjatywę jeśli my poprzemy zamiar odłączenia Marklowic. Tak też się stało. Bardzo się cieszę, że mam taki skromny udział w tym historycznym dla Pszowa momencie.
HBB: Dlaczego Pszów nie chciał być dłużej dzielnicą Wodzisławia?
- Jako radny moim zadaniem jest przede wszystkim pilnować, by głosy mieszkańców były wysłuchane. Skoro nie mogłem się dogadać z tamtym zarządem miasta postanowiliśmy się jako Pszów odłączyć. Uważałem, że miasto sobie poradzi. Pszów był zurbanizowany, miał znaczący przemysł i zatrudnienie. Z kopalni szły do miejskiej kasy potężne podatki, co niestety nie przekładało się na wydatkowanie na potrzeby tutejszych mieszkańców. Wodzisław traktował po macoszemu peryferyjne dzielnice. Miałem duże pretensje o to, że z dużego „podatkowego tortu”nie otrzymujemy nawet kawałka na inwestycje w Pszowie. Byłem wprawdzie tylko szeregowym radnym, ale to właśnie ja zainicjowałem próbę oddzielenia Pszowa, co było dla mnie bardzo satysfakcjonujące.
HBB: Kiedy już wszystko się udało, Pszów oficjalnie został odłączony, tworzyła się pierwsza Rada Miejska, powoływano burmistrza, czy wówczas nie zamierzał pan kandydować na stanowisko włodarza?
- Oficjalnie byłem rozpatrywany, ale uważałem, że to zły pomysł. W procesie wyznaczania granic okazało się, że mój dom należy do Wodzisławia. Moim zdaniem byłoby źle widziane, że jako mieszkaniec Wodzisławia startuję na burmistrza Pszowa. Pewnie nie jeden powiedziałby, że walczyłem o Pszów, bo interesują mnie tylko wysokie stołki. Tymczasem sercem byłem zawsze z Pszowem, bo to po Zawadzie moja druga ojczyzna.
HBB: Czy dziś z perspektywy czasu postąpiłby Pan tak samo?
- Powiem uczciwie, że gdybyśmy wtedy wiedzieli, że za kilka lat będzie rozpatrywane tworzenie powiatów grodzkich to rozważałbym taką właśnie opcję. Powiat grodzki, czyli miasto na prawach powiatu otrzymuje przede wszystkim dużo większą pulę pieniędzy od państwa. Odpowiada za drogi, służbę zdrowia, szkolnictwo ponadpodstawowe. Ale w tamtym czasie była to jedyna słuszna decyzja. Poza tym Pszów, ale też Rydułtowy i Radlin mają za sobą kilkusetletnią tradycję samodzielności.
HBB: Dziś w Pszowie sytuacja nie jest różowa. Kopalnia została zamknięta, można odnieść wrażenie, że to nie to samo miejsce co dawniej. Czy Pszów ma szanse, by odzyskać własna tożsamość?
- Sądzę, że Pszów na oddzieleniu więcej zyskał niż stracił. Sytuacja nie jest taka, zła jak się może niektórym wydawać, co pokazuje ostatni ranking „Liderzy inwestycji” czasopisma „Wspólnota”, w którym Pszów wydaje najwięcej na inwestycje w powiecie wodzisławskim w przeliczeniu na jednego mieszkańca. Teraz trzeba przeżyć szok po zamknięciu kopalni. Do tej pory było dużo pieniędzy, była praca na kopalni, a teraz tego nie ma. Pokopalniane tereny trzeba restrukturyzować, mieć na to pomysł i być otwartym na pozyskiwanie środków zewnętrznych. Trzeba po prostu przyzwyczaić się do nowych warunków i działać.
HBB: Dziękuję za rozmowę.
- Dziękuję.